sobota, 10 września 2011

Ulubione kosmetyki i produkty

Jedną z ważnych rzeczy na które uwagę zwróciła nam położna w szkole rodzenia to wybór odpowiednich kosmetyków bezpiecznych dla dziecka.
Niżej przedstawiam kosmetyki, którymi pielęgnujemy z mężem naszego malucha i jesteśmy baardzo zadowoleni.
Wiadomo, że im mniej konserwantów tym lepiej. Ale nie zawsze da się ich uniknąć w 100% dlatego ograniczyliśmy się z mężem do wyeliminowania niebezpiecznych konserwantów zwanych "parabenami". Są one niezwykle przydatne producentom kosmetyków, gdyż fantastycznie konserwują, powstrzymują rozwój grzybów i bakterii w naszych kremach i płynach do kąpieli itd. Są niezwykle popularne. Jeżeli sprawdzicie w swojej łazience zobaczycie, że w co najmniej 80 % produktów kosmetycznych , które używacie te parabeny się znajdą w składzie. Niestety zarzuca się im rozwój alergii, trądziku różowatego, jest prawdopodobne, że wpływają na rozwój raka piersi. Są one również podejrzewane o niekorzystny wpływ na płodność u mężczyzn. W niektórych artykułach w internecie znajdziecie określenie, że nie został udowodniony bezpośredni wpływ parabenów na rozwój tych wszystkich chorób. Jest to jednak niemal niemożliwe to udowodnienia, gdyż do tego potrzeba testów klinicznych kilkunastoletnich conajmniej. Zostało jednak udowodnione że parabeny z kosmetyków przenikają do mleka matki karmiącej jak również znaleziono parabeny we wszystkich próbkach pobranych z 20 kobiet chorych na raka piersi)
Innym wyznacznikiem doboru niżej wymienionych kosmetyków jest po prostu ich niezawodność czy inne praktyczne przymioty.
Dlatego jak zwykle prosto z mostu, polecam kosmetyki i produkty, które wyselekcjonowałam i używam. Od razu wspomnę, że nie szukałam wśród tych z górnej półki cenowej, gdzie za cenę jednego opakowania można wyżywić rodzinę przez tydzień..
Oto one:


  LINOMAG  
Krem do pupy niemowlaka. Bezpieczny dla najmniejszych szkrabów
tuż po urodzeniu. Nie zawiera cynku. I co najważniejsze - pięknie 
zapobiega odparzeniom. 
szukać w APTEKACH




  SUDOCREM  
Nazywamy go z mężem "Cudo-krem" bo działa niesamowicie skutecznie. 
Dwa razy użyjesz i odparzenia znikają dzięki dużej zawartości cynku. Jest gęsto biały
i ładnie trzyma się na skórze. Gdy odparzenie znika, z powrotem przerzucamy się na Linomag
Idealnie leczy odparzenia
szukać w APTEKACH, TESCO

  Chusteczki BABYDREAM  
Chusteczki nawilżone BEZ Parabenów. Tanie, dobre, idealne na podróż.
Położne zalecają jednak, żeby nie używać chusteczek nawilżonych non-stop,
i później przerzucić się na waciki zamaczane w wodzie. My tak robimy. Chusteczki 
służą nam na wyjazdach, spacerkach itd.
do wycierania, mycia
szukać w ROSSMANNIE



   podkłady BABYDREAM  
 Bardzo dobre, bardzo tanie, ładne. Wymiary: 60x60cm
Przydały się w szpitalu po porodzie pod własną pupę żeby nie zakrwawić
prześcieradła ale przede wszystkim
do przewijania dzidziusia
szuka w ROSSMANNIE


  Wkładki laktacyjne PENATEN  
Próbowałam różnych. Bella przemakają w 5 minut. Inne mają kanciaty
kształt. Penateny są ładnie wyprofilowane i nie przemakają.
do stanika
szukać w APTEKACH


  Pieluszki GAGA  
Próbowaliśmy na początek różnych firm pieluszek. 
Te w pierwszym okresie trzymały siuśki najlepiej. Lepiej od tych znanych marek.
Przepraszam za zdjęcie.. tylko takie znalazłam..
żeby nie przemokło
szukać w TESCO



  Pieluszki BABYDREAM  
Jak syn wyrósł z Gagi przerzuciliśmy się na Babydream. 
Mają genialnie zaprojektowane zapięcia. Tak, że nie podrażniają skóry 
w pachwinkach. A system podwójnych gumek świetnie trzyma kupę nawet tą najrzadszą.
żeby nie przemokło
szukać w ROSSMANNIE

  laktator MADELA  
Poradziła nam położna w szpitalu. Na początku myślałam, że 
nie będę potrzebować. Ale jednak kurcze przydał się już wieeelokrotnie.
żeby móc wyjść na dłuższy spacer, zostawić na chwilę z kimś dziecko itd..


Póki co to tyle. Polecam gorąco. Jak już wspominałam - wypróbowałam różne firmy. Tu przedstawiłam te produkty, których używam. Pozdrawiam

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Co zabrać na porodówkę?

Ostatnio zadzwoniła do mnie koleżanka. Powiedziała że jej kuzynka będzie niedługo rodzić i chciała się poradzić co najlepiej zapakować do torby na salę porodową - "bo przecież masz doświadczenie" - powiedziała. Co zabrać do szpitala? To pytanie wydawałoby się takie proste.. jednak gdy sama szukałam na to pytanie odpowiedzi w internecie jeszcze przed narodzinami synka, to na każdej stronie, portalu i forum propozycje były najróżniejsze. Jako, że wśród naszych znajomych byłam pierwszą rodzącą, to nikt nie mógł mi wtedy zbytnio poradzić. Postanowiłam więc zmiksować te wszystkie internetowe porady, dodać do tego trochę zdrowego rozsądku i wyszły mi z tego dwie grube podróżne torby - masakra... Co dziwne - większość z tych rzeczy nie tylko mi się przydała, ale wręcz była niezbędna. Dlatego po uszczupleniu nieco zawartości toreb, będąc już doświadczoną pierworódką, czy jak nas tam nazywają, dla innych poszukujących odpowiedzi na to pytanie kobiet, radzę:


do torby na porodówkę wsadź:

DOKUMENTY:
Dowód osobisty
Dowód ubezpieczenia
Kartę ciąży + najlepiej pierwsze USG maluszka
wyniki badań
KOSZULA DO PORODU + KLAPKI
Mnie straszono, że koszula ma być taka do zniszczenia bo zakrwawi się itd. ale moja przeżyła. Niech będzie luźna przy szyi, bo jak się spocisz to będzie ci przeszkadzać. Ja moją rozcięłam wcześniej w domu pod szyją jednym cięciem w dół aż poniżej mostka. Mama wszyła mi dwa zatrzaski, co by mi cycki nie latały luzem jak będę rodzić. Po urodzeniu od razu dziecko kładą matce na serce podsuwając koszulę do góry, więc "rozpierdek" się tu nie przydał ale zaraz po tym, jak niezbędne procedury (zaszycie krocza, ważenie dziecka itd.) się kończą to przystawiają maluszka do piersi... i tutaj machlojki przy koszuli się przydały. Są takie specjalne koszule do karmienia z takimi ukrytymi sprytnie dziurami w okolicach piersi, są one jednak długie a przy szyi wysokie, więc na poród odradzam.
RĘCZNIK + KLAPKI POD PRYSZNIC  
Często proponują prysznic W TRAKCIE porodu  (porodówce jest prysznic, więc spoko, nikt Cię nie ogląda) szczególnie gdy położna przewiduje długi poród, lub masz problemy z rozwarciem lub gdy Cię po prostu boli. O rety.... jeżeli macie taką możliwość kobiety to naprawdę warto. Ja w ciągu mojego 10-godzinnego porodu miałam dwa 40-minutowe prysznice.GUMKA DO WŁOSÓW - rozpuszczone przeszkadzają
ZESTAW DLA DZIECKA:    
pieluszka flanelowa x2 (  przydaje się np. przy ważeniu dziecka, żeby nie musiał leżeć na nieprzyjemnym plastiku czy metalu
zestaw ubranek (śpioszki, kaftanik, czapeczka, rękawiczki "niedrapki")
ręcznik (100x100) lub mały kocyk
pampers (polecam "Gaga" w tesco - u nas najlepiej trzymaly)
WODA MINERALNA - dwie małe butelki, jak lubisz to z dziubkiem, żeby było łatwiej się napić
PRZEKĄSKA DLA MĘŻA
Dla męża? Tak. Ty się męczysz ale hormony szaleją więc głodna nie jesteś, poza tym nie powinnaś jeść w razie gdyby miało sie coś stać w trakcie porodu i musieliby robić cięcie cesarskie i cię znieczulać, ale mój mąż np. musiał wytrzymać 10 godzin porodu.. i przydał mu się "Mars" na uzupełnienie sił.
APARAT - warto zrobić dzidzi zdjęcie jak wyjdzie albo mężowi jak bedzie przecinać pępowine
*jesli nie chcesz szczepic dziecka to na porodówkę weź oświadczenie że nie chcecie teraz szczepić - w dwóch kopiach podpisane przez obojga rodziców

..... 

na położnictwo warto mieć w drugiej torbie:
*papier toaletowy
*własne podkłady higieniczne poporodowe - w razie czego w szpitalu dają też
*podkłady do przewijania dziecka (w aptece lub polecam firmy "Babydream"  w Rossmanie - są tańsze i fajne)- przydadza sie nie tylko do przewijania dziecka ale też Tobie pod tyłek w nocy zeby nie zakrwawiać prześcieradła. O wiele lepszy komfort.
*wkładki laktacyjne - najlepsze moim zdaniem "penaten" do kupienia w aptece
*szlafrok + klapki "suche"
*stanik do karmienia - polecam firmy Triumph biały - bardzo wygodny
*przybory pod prysznic, chociaż krocze można przemywać tylko wodą albo ewentualnie "Białym Jeleniem"
*pampersy, ubranka dla dziecka,
*"Linomag" maść przeciw odparzeniom do pupy bobasa ( w aptece) - jest dobry bo delikatny bez cynku i dla najmniejszego malucha najlepszy. Potem warto kupić "sudokrem" w tesco np. - działa cudownie jak juz sie zrobią odparzenia - mówimy na niego z mężem "cudo-krem" bo tak genialnie zalecza rany
*herbatka laktacyjna - warto bo będziesz się stresować że mało pokarmu, a ta herbatka naprawdę potrafi zwiększyć produkcję.. jakby co to na początku i tak nikt nie ma pokarmu ale jak juz sie pojawi to warto sobie popijać raz na dzień żeby czasami nie proponowali Ci w szpitalu "dokarmienia" dziecka sztucznym mlekiem - chyba najlepiej karmić Maluszka samą naturą, prawda? 

Pozdrawiam i życzę pozytywnego, szybkiego, bezbolesnego rozwiązania! Nie bój się. Położne Ci we wszystkim pomogą. W Wejherowie są niesamowite. Moja położna była aniołem.

czwartek, 28 lipca 2011

Szkoła rodzenia.

Panuje takie przekonanie wśród zdecydowanej większości młodych przyszłych-rodziców, że jak ciąża to i obowiązkowo do szkoły rodzenia trzeba się zapisać. Ja biłam się z myślami. Pójść, czy nie? W końcu wszyscy chodzą.. a z drugiej strony kiedyś nasze matki radziły sobie bez tego. Bazowały na wiadomościach od lekarzy ale przede wszystkim na mądrościach zaczerpniętych od własnych matek. W końcu jednak zdecydowaliśmy się pójść do szkoły rodzenia. Tak na wszelki wypadek. Żeby potem nie wypominać sobie "A widzisz? A trzeba było pójść do szkoły rodzenia! To byś wiedziała..." Cóż. 


Podsumowując nasze doświadczenia.. myślę że nia ma w takiej szkole rodzenia niczego czego nie możnaby znaleźć w internecie. Mimo tego nasza położna "sprzedała" nam parę praktycznych informacji jak np. które kosmetyki są bezpieczne dla dziecka, które wózki są lepsze i tańsze. Oprócz tego nastraszyła nas odruchami, które dziecko powinno mieć i co będzie jak się nie pojawią lub nie ustaną. I wmawiała że dzieci w brzuchu potrafią porozumiewać się z delfinami :) Część z tego może później opiszę.


Myślę że warto pójść do szkoły mieszczącej się przy szpitalu, w którym będziecie rodzić bo na jednych z zajęc oprowadzają po szpitalu, pokazują salę porodową - taka wiedza na pewno uspokaja. Moja była prywatna, więc sama sobie zorganizowałam "wycieczkę" po szpitalu. Lekarka pokazała mi również porodówkę, więc też byłą spokojna. 


Jeśli chodzi o ćwiczenia oddechowe, których uczą w szkole rodzenia to... cóż. Uważam, że można to rozbić o kant .... . Naprawdę. Jedyna zaleta to to że ćwiczysz mięśnie przepony, które się przydają przy parciu. A te wszystkie rodzaje oddechów - to i tak na nowo powie Ci o nich ( zazwyczaj zupełnie co innego niż w szkole) położna asystująca przy samym porodzie. 


W dalszych postach będę głównie opisywać to co sprawdziło się w moim przypadku. Czyste doświadczenie. 



środa, 27 lipca 2011

Początek.

Początek. To chyba najlepsze słowo pasujące na tytuł pierwszego posta na tym blogu. W jednej z "książeczek z życzeniami", które dostaliśmy po urodzeniu naszego synka przeczytałam tekst, który zauroczył mnie: "Dziecko to sympatyczny początek człowieka".. szeroko uśmiechnęłam się po przeczytaniu tego zdania. Dobrze jest uświadomić sobie, że obojętnie jak wielkimi skurczybykami obecnie jesteśmy, to ja i ty i nawet ten sąsiad z naszej klatki - wszyscy mieliśmy taki sympatyczny początek naszego bycia. Tego nie odbierze nam nikt. Może kiedy wkurzy nas ktoś albo poczujemy do kogoś niechęć wyobraźmy sobie go jako takiego małego szkraba wcinającego własne palce u stóp. Może to pomoże nam poczuć trochę więcej miłości do bliźniego.. Dość wstępu.


Mam nadzieję, że opisywana tu przeze mnie moja rzeczywistość związana obecnie głównie z 4310 gramami Cudu Bożego będzie komuś przede wszystkim przydatna, pod względem praktycznym ale też duchowym. Ja jestem dopiero na początku mojej drogi. Wszystko dopiero odkrywam. Składam informacje przekazane mi od położnych, lekarza, mamy, szkoły rodzenia, internetu i próbuję stworzyć z nich jakąś logiczną wypadkową, bo wydają się niezwykle mądre... ale nieraz się wykluczają. :)